Przejdź do treści

Podróże ku wolności

Wszedłem w świat niewidomych

    Wyobraź sobie, że przekraczasz próg specjalnej strefy i… całkowicie tracisz wzrok. Gasną wszystkie światła, a Ty przez godzinę stajesz się osobą niewidomą. Nagle znajdujesz się w totalnej ciemności. Uczysz się wówczas podstawowych czynności życia codziennego, tj. przechodzić przez ulicę, robić zakupy, czy wybierać ubrania – i to tylko zmysłami dotyku, węchu i słuchu. Nie jesteś jednak pozostawiony sam sobie. Towarzyszy Ci niewidoma przewodniczka, która dzieli się nieznanym światem codzienności „bez wzroku”. To nie jest jakaś tania „atrakcyjka” – to realne wyzwanie, które zmienia perspektywę. Jeśli chcesz lepiej zrozumieć życie niewidomych i docenić, co masz, to takie doświadczenie czeka na Ciebie w Krakowie.

    Niedawno byłem na konferencji Invest Cuffs, która odbywa się w mieście „Smoka Wawelskiego”. Zazwyczaj, jak odwiedzam „służbowo” jakąś miejscowość, to przy okazji staram się coś ciekawego tam zwiedzić. Tym razem jednak postanowiłem pójść o krok dalej niż zwykłe zwiedzanie Rynku, czy Wawelu.

    Dzięki ojcu Szustakowi i jego rekomendacji na Niecodziennym Vlogu trafiłem na wystawę „W stronę ciemności”, organizowaną przez Centrum Nauki i Zmysłów Womai.

    Polega ona na tym, że każdy człowiek ma tam możliwość doświadczyć świata osoby niewidomej. „W stronę ciemności” to specjalna wystawa, a może raczej eksperyment, gdzie wchodzi się w jednogodzinne doświadczenie, podczas którego osoba niewidoma oprowadza Cię w totalnej ciemności po różnych sytuacjach swojego życia.

    Dzięki temu możemy na własnej skórze poczuć, jak postrzegają świat niewidomi? Jak to jest nic nie widzieć? Jak ważne są pozostałe zmysły? Ile tak naprawdę nie dostrzegamy?

    Zapraszam Cię do świata niewidomych.

    Moja motywacja i przygotowania

    Na wstępie pragnę zwrócić uwagę na moją perspektywę. Osobiście przyznam, że nie posiadam żadnego doświadczenia w życiu bez wzroku. Nie znam też bliżej osoby niewidomej, tzn. na co dzień nie mam kontaktu z taką osobą. Wprawdzie mam pewną – niewielką – wadę wzroku, ale to jednak zupełnie co innego. I stąd właśnie moja decyzja, aby spróbować poczuć – choć na krótko – jak wygląda życie osób niewidomych.

    Wystawa „W stronę ciemności” odbywa się w Centrum Nauki i Zmysłów Womai, które znajduje się w Krakowie przy ul. Pawiej 34. Doświadczenie to trwa około 60 minut, odbywa się w kilkuosobowych grupach i kosztuje 50 zł. Moją przewodniczką była pani Kasia, osoba niewidoma od urodzenia. Wraz ze mną weszło też kilku innych odwiedzających.

    Wejście w świat niewidomych – pierwsze wrażenia

    Będąc już w całkowitej ciemności zauważyłem, że nie ma żadnego znaczenia to, czy mam oczy otwarte, czy też zamknięte. Kiedy zamykałem oczy „widziałem” jedynie kolor czarny. Pani Kasia powiedziała mi jednak, że nie ma takiego doświadczenia, gdyż jest ona niewidoma od urodzenia, a zatem w ogóle nie wie, jak wyglądają kolory.

    Jedynie co czułem wówczas, to pewne sensoryczne detale. Przede wszystkim, słyszałem dźwięki, takie jak np. echo kroków, szelest odzieży, czy też głos przewodniczki lub innych osób. Mogłem też dotknąć innej osoby (czasami szliśmy parami albo też wędrowaliśmy w takim „pociągu”, trzymając się swoich ramion).

    Poza tym, istotne znaczenie miały „przeszkody” przed nami (np. ściana, drzwi, poręcz) oraz faktura odczuwana pod stopami (np. gładkie panele, chropowata podłoga, wzniesienie, krzesło, ławka, itp.).

    Na pewno moją pierwszą reakcją emocjonalną było to, że serce zaczęło mi bić nieco szybciej. Wprawdzie czułem pewne zagubienie, ale otuchy dodawała mi obecność przewodniczki oraz innych osób znajdujących się w takiej samej sytuacji, jak ja.

    Praktyczne doświadczenia z przewodnikiem

    Najpierw wszyscy weszliśmy do specjalnego pokoju, gdzie zostaliśmy ustawiani obok siebie (tak, aby można było się „trzymać” innej osoby). W pewnym momencie zgasło światło i pojawiła się całkowita ciemność. Nie mogliśmy używać telefonów komórkowych, zegarków, czy też jakichkolwiek urządzeń emitujących blask lub jasność.

    Następnie przewodniczka oprowadzała nas po różnych pomieszczeniach, które odzwierciedlały miejsca i sytuacje, z którymi na co dzień spotyka się osoba niewidoma.

    Pierwszym doświadczeniem było przejście na pasach przez ulicę, po której jeżdżą dość szybko samochody. Zwykle robię to wielokrotnie każdego dnia, ale przyznam, że nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jak to wygląda z perspektywy osoby niewidomej. Dowiedziałem się przy tym, jakie są „znaki” na samej jezdni dla niewidomych.

    Następnie poszliśmy na targ warzywny. Za pomocą zmysłu dotyku (i ewentualnie zapachu) musiałem rozpoznać i wybrać różne warzywa i owoce.

    Kolejna bardzo istotna sprawa: trzeba było zapłacić za zakupy na targu. Oczywiście, za pomocą gotówki, a ściślej monet. Musiałem więc rozpoznać, jaką w ogóle trzymam monetę w dłoni. Można ją odróżnić po rowkach na grzbiecie oraz po jej wielkości. Warto bowiem wiedzieć, że każda polska moneta jest pod tym względem inna, dzięki czemu osoba niewidoma może łatwo poznać, czy w ręku trzyma pieniążek o nominale 1 zł, 2 zł, czy też 5 zł.

    Podobnie jest też zresztą w przypadku banknotów. Różnią się one nie tylko wymiarami, lecz także i specjalnym znakiem w kształcie figury, np. kwadratu, koła, czy też „plusa”.

    Następnie wyczułem, że udaliśmy się do kuchni, gdzie mogliśmy rozpoznać rozmaite naczynia i sztućce. Pani przewodniczka dawała mi też kolejno różne przyprawy w słoiczkach, które musiałem otworzyć i rozpoznać po zapachu. Był tam m.in. pieprz, wanilia, cynamon i jeszcze kilka innych.

    Potem udałem się do szafy, w której wisiały różne ubrania. Po dotyku rozpoznałem, że mam do czynienia z płaszczem, szalikiem, koszulą, czy też innymi elementami garderoby.

    Przewodniczka dała mi też do zabawy taką grę, która polegała na tym, że musiałem włożyć figurę geometryczną do specjalnego sześciennego pudełka zawierającego otwory o różnym kształcie.

    Następnie musiałem przejść przez taki specjalny most, który miał kształt łuku (lekko podnosił się ku górze, a następnie opadał. Znalazłem się wówczas w parku, gdzie usiadłem na ławce i słuchałem śpiewu ptaków.

    Oczywiście, tego typu doświadczeń, było znacznie więcej, ale nie chcę wszystkich zdradzić, a także nie wszystkie obecnie pamiętam. Po prostu, najlepiej udać się do Krakowa i poczuć to samemu.

    Powrót do rzeczywistości

    W pewnym momencie pojawiło się światło i udaliśmy się z przewodniczką w ostatnie już miejsce. Mianowicie, pokazała nam ona, jak wygląda alfabet Braille’a, który umożliwia zapisywanie i odczytywanie tekstów osobom niewidomym.

    W istocie jest on systemem znaków będących kombinacją sześciu wypukłych punktów ułożonych w dwóch kolumnach – po trzy punkty w każdej. Co ciekawe, lewa kolumna zawiera umownie oznaczone punkty: 1, 2, 3, a prawą stanowią punkty: 4, 5, 6. Wzajemna kombinacja i rozmieszczenie tych punktów daje możliwość zapisu aż sześćdziesięciu trzech znaków.

    Na zakończenie pani Kasia wydrukowała mi moje imię w alfabecie Braille’a.

    Refleksje

    Spędziłem godzinę w ciemności i… teraz widzę więcej niż przedtem. Dzięki temu doświadczeniu zmieniłem swoje spojrzenie na wiele rzeczy, których do tej pory nie widziałem.

    Przede wszystkim, mimo pewnych ograniczeń człowiek przystosowuje się do nowej sytuacji. Zmysły adaptują się szybciej niż myślimy – jeśli nie możemy widzieć to opieramy się na zmyśle słuchu, dotyku, czy też węchu.

    Z mojej perspektywy najbardziej zaskakujące było dla mnie jednak to, co sam miałem okazję poczuć, a co wprost i dobitnie powiedziała mi pani Kasia.

    Mianowicie: (z pewnymi wyjątkami) niewidomi mogą zrobić prawie wszystko to samo, co my – osoby widzące, tyle że wykonują to znacznie dłużej. Taka osoba może przecież sama ubrać się, przyrządzić sobie smaczną jajecznicę, pójść do sklepu na zakupy, czy też poczytać książkę. Naturalnie, czasami potrzebuje też pomocy pewnych urządzeń lub udogodnień, nowoczesnej techniki (np. komputer, smartfon), czy też drugiej osoby. Dlatego też warto pamiętać o nich.

    I druga refleksja – już po kilkunastu minutach lepiej zrozumiałem życie osób niewidomych i doceniłem dar wzroku. Cieszmy się z tego, co mamy, gdyż na co dzień tego nie dostrzegamy.

    A przede wszystkim – jeśli cenisz swój wzrok i chcesz pomóc innym ludziom, np. osobom niewidomym, pomyśl dziś, jakim możesz być dla nich wsparciem.

    Postaw mi kawę

    To tyle na dzisiaj.

    Na zakończenie ma do Ciebie prośbę. W prowadzenie tego bloga i podcastu wkładam sporo serca i czasu. Treści te są dostępne za darmo, a przygotowując je zazwyczaj popijam kawę (uwielbiam kawę!). Jeśli uważasz je za wartościowe, a chcesz wesprzeć moją działalność w internecie, to… możesz mi postawić wirtualną kawę! 

    Odbywa się to za pomocą platformy Buy coffee.to.

    Szczegóły znajdziesz w linku poniżej.

    Klikając w ten link przejdziesz do mojego profilu, gdzie w prosty sposób możesz postawić mi kawę.

    Postaw mi kawę na buycoffee.to

    Jeżeli podoba Ci się idea tego bloga i podcastu to proszę Cię o jego udostępnienie, polubienie lub skomentowanie – dzięki temu ma on szanse dotarcia do szerszego kręgu odbiorów, a być może wśród nich są osoby, które bardzo potrzebują zawartych w nim informacji. Polecam także zapisanie się na mojego Newslettera – wtedy nie umknie Ci żaden odcinek tego bloga, a także polubienie mnie na Facebook-u i Instagramie.

    Copyright © 2025 Rafael del Viaje

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *